Madera - wyspa, na której zawsze jest wiosna
Gęste zielone lasy, ogromne kolorowe kwiaty, niezwykłe owoce, postrzępiony góry i skaliste klify - Madera to prawdziwy raj dla piechurów i miłośników nieskażonej przyrody.
Kiedy Bóg stworzył kulę ziemską, wziął ją w ręce i ucałował, a tam, gdzie przyłożył usta powstałaMadera. Tak przynajmniej powtarzają jej mieszkańcy. Według geologów narodziny wyspy wyglądały zupełnie inaczej, ale wcale nie mniej spektakularnie: Madera wyłoniła się z wód Atlantyku kilka milionów lat temu po seriach erupcji podwodnego wulkanu. W podobny sposób powstały zresztą niedalekie Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka i Azory, nazwane przed wiekami Wyspami Szczęśliwymi. Tylko na nich zachował się dawny ekosystem, który znikł w Europie w epoce lodowcowej.
Madera - wyspa drewna
Madera, położona jakieś 600 km od wybrzeży Afryki i 1000 km od Lizbony (wyspa jest terytorium portugalskim) to szczyt wystającego ponad powierzchnię wody jednego z najwyższych wulkanów świata, powstały ze skał i lawy wyplutych z podwodnego krateru. I to właśnie jemu zawdzięcza swój nietypowy wygląd: choć liczącą sobie mniej niż 60 km długości i niewiele ponad 20 km szerokości wysepkę można objechać wokół, wzdłuż i w poprzek w jeden dzień, przemierzając kolejne przyklejone do pionowych ścian drogi, górskie serpentyny i tunele niemal za każdym zakrętem trafia się na inny krajobraz.
Serce wyspy jest górzyste, wznoszące na 1600-1800 metrów z poziomu morza, podzielone głębokimi wąwozami, a z racji często utrzymujących się nisko chmur wędrując granią można podziwiać wystające ponad mleczną powłokę wierzchołki.
Podobnie skaliste jest wybrzeże - zbocza gór opadają pionowymi ścianami bezpośrednio do oceanu, a w zatokach z hukiem rozbijają się fale. To właśnie na Maderze, między stołecznym Funchal i niedaleką rybacką wioską Câmara de Lobos znajdują się najwyższe, sięgające 580 m, klify Europy.
Za to plaż na wyspie jest jak na lekarstwo, a jedyną ze złotym piaskiem stworzono sztucznie zwożąc go z Sahary. Miłośnicy błogiego leżenia plackiem swojego raju mogą poszukać na niedalekiej wyspie Porto Santo, która - wraz z kilkoma wysepkami przybrzeżnymi oraz pustynnymi niezamieszkałymi wysepkami Ilhas Desertas - wchodzi w skład archipelagu Madery.
To właśnie do piaszczystych brzegów Porto Santo przybili na początku XV wieku zagnani przez sztorm trzej portugalscy żeglarze, by potem "odkryć" Maderę. Bo choć wyspa pojawiała się już na mapach Fenicjan, do tej pory żeglarze i osadnicy omijali ją szerokim łukiem - pionowe, posępne ściany nie wyglądały ani trochę zapraszająco. Portugalczycy, kiedy już na nią przybili, spotkali się ze zgoła innym problemem: las na wyspie był tak bujny, że trudno się było przez niego przedrzeć! Dlatego nazwali swoje odkrycie Ilha Madeira - wyspa drewna. Wraz z kolejnymi, zachwyconymi klimatem i roślinnością ludźmi, pojawiły się nowe nazwy: "wyspa wiecznej wiosny", "wyspa kwiat", "atlantycki raj", czy nawet "ogród Pana Boga".
Madera - wyspa wiecznej wiosny
Bo rzeczywiście, wiosna trwa tu na okrągło: średnia temperatura w styczniu wynosi 18-20 st. C, w lipcu - 22-25 st., dobowe różnice są także niewielkie, a ocean - przyjemnie ocieplony Golfsztromem. W przydomowych ogródkach rosną drzewka obsypane pomarańczami, figami, awokado i jadalnymi kasztanami, a wzdłuż wybrzeży jak okiem sięgnąć ciągną się tarasy z bananowcami i mangowcami. Orchidee, kamelie, kalie, strelicje, storczyki czy anturium są pospolite tak, że rosną na dziko w rowach i na śmietniskach, a od różowych i niebieskich kul hortensji mieni się w oczach.
Dwie trzecie wyspy zajmują wpisane na listę UNESCO lasy wawrzynowe, a wędrując przez nie wśród mchów i paproci, wciąż trafia się na gigantyczne rumianki, eukaliptusy, mimozy, geranium i rzadkie gatunki fiołków. Zwierząt na Maderze jest zdecydowanie mniej, ale za to nawet z klifów można wypatrzeć przez lornetkę delfiny i wieloryby, a w głębinach poławia się czarnego pałasza, który żyje tylko tu i wokół Japonii: podobna do węgorza, serwowana w towarzystwie bananów ryba, jest jednam z miejscowych przysmaków.
Madera dawniej
O ile starożytni omijali Maderę z daleka, o tyle po jej ponownym odkryciu zaczął tu ciągnąć korowód ludzi. Wyspa, którą początkowano traktowano jedynie jako bazę wypadową do Afryki, szybko stała się wielką plantacją trzciny cukrowej, do uprawy której sprowadzono czarnych niewolników. Na wykarczowanych ziemiach osiedli uciekinierzy - głównie prześladowani z racji wyznania - z kontynentu. Wedle legendy na Maderze ukrył się młody polski król Władysław III Warneńczyk, ocalały z bitewnego pola pod Warną - gdy wieść o tym zataczała coraz szersze kręgi i z Europy ruszyli mający ją potwierdzić wysłannicy, posiadłość ożenionego z miejscową szlachcianką monarchy zmiotła w czasie burzy lawina błotna; spowodowane opadami osuwiska są wielkim problemem wyspy do dzisiaj, w czasie kataklizmu w 2010 r. lawiny błotne pogrzebały 43 osoby.
Krzysztof Kolumb, ożeniony z córką gubernatora wyspy, przebywał tu na pewno - pod koniec XV w. spędził kilka lat na Porto Santo. Trzy wielki później klimat Madery, mający sprzyjać wypoczynkowi i leczeniu chorób płuc, docenili bogaci Europejczycy. Była tu angielska królowa Adelajda, koiła melancholię cesarzowa Sissi, a Winston Churchill siadywał nad szklaneczką ponczu - drinka na bazie miejscowego rumu - na tarasie w Câmara de Lobos malując widoczki sielskiej wioski z białymi domami, czerwonymi dachami, kolorowymi kutrami i schnącymi na stelażach z trzciny rybimi płatami. Zimą 1930/31 na Maderze nabierał sił marszałek Józef Piłsudski, któremu lekarze zalecili zmianę klimatu. Gdy w Polsce zorganizowano akcję wysyłania mu życzeń imieninowych, tamtejsza poczta się zapchała - do małego urzędu na małej wyspie w marcu dotarło ich ponad milion!
Madera atrakcje
Większość zamożnych kuracjuszy odpoczywała w znoszącym się nad stołecznym Funchal Monte, gdzie było nieco chłodniej niż nad morzem. Końcówkę życia spędził tu wygnany po rozpadzie AustroWęgier Karol I Habsburg - ostatni cesarz został pochowany w kościele Nossa Senhora. Dzisiaj na prowadzących do niego schodach stoi tłum turystów z aparatami i kamerami, czekając aż stromą ulicą ruszą w dół kolejne sanie. To chyba najdziwniejszy pojazd świata: wiklinowe kosze na płozach sprawnie prowadzone przez dwóch panów w słomkowych kapeluszach, którzy nic nie robiąc sobie z krzyku pasażerów, mkną pchając je sprawnie po wąskich uliczkach. Dawniej zwożono nimi kuracjuszy, na górę wnosząc ich na hamakach rozpiętych między drągami.
Dzisiaj do Monte najłatwiej dostać się kolejką gondolową, która najpierw przejeżdża tuż nad podwórkami, by potem ruszyć ostro ku wzgórzom, na których pewien filantrop założył Jardin Tropical Monte Palace - ogród roślin tropikalnych sprowadzonych z całego świata. Tak samo niezwykłą, choć zupełnie inną roślinną kolekcję, można znaleźć w dole - w hali Mercado dos Lavradores w Funchal, obok pań w tradycyjnych strojach sprzedających strelicje, i panów nad stołami z rybami z porannego połowu, rozłożyli się rolnicy ze straganami piętrzących się owoców. Jak na takie miejsce przystało, są to najdziwniejsze owoce na świecie: nazywane "budyniowymi jabłkami" anony, bananoananasy przypominające zieloną kolbę kukurydzy i krzyżówki na bazie marakui - choćby z pomarańczą, ananasem, czy limonką.
Jednak atrakcją wyspy większą niż skrzyżowane owoce, ryby z wyławiane z głębin, poncza, ogrody i białe domki razem wzięte są lewady; nie wybrać się na spacer nimi to grzech. To system kanałów doprowadzających wodę z zasobniejszej w nią północy na nasłonecznione południe, liczący sobie - według różnych danych - od 1,5 tys. do 2 tys. kilometrów. Jego budowę rozpoczęto w XV w., tuż po kolonizacji, a przy drążeniu skał przez niedostępne góry zginęło wielu niewolników. Ponieważ lewady wymagały stałej konserwacji, wzdłuż każdej zbudowano ścieżkę dla robotników i to właśnie te ścieżki stały się dziś doskonałymi trasami turystycznymi, którymi można wędrować całymi dniami. Jedne popularne (jak np. Lewada 25 źródeł), znakomicie utrzymane, często okolone barierkami zabezpieczającymi, inne - niemal nieodwiedzane, śliskie, porośnięte mchem, zawieszone nad głębokimi przepaściami, trawersują strome zbocza, spływają rynnami z gór albo nagle wpadają w długie, omszałe tunele, by po ich drugiej stronie wyprowadzić turystę na cichą dolinkę czy malowniczy wodospad.
Wędrując po wawrzynowych lasach, między gigantycznymi paprociami, zwisającymi gałęziami i ogromnymi kolorowymi kwiatami trudno się oprzeć myśli, że za chwilę na przeciwko nie pojawi się dinozaur. Madera bardziej niż rzeczywistość przypomina dekorację do filmu.
Madera - wyspa drewna
Madera, położona jakieś 600 km od wybrzeży Afryki i 1000 km od Lizbony (wyspa jest terytorium portugalskim) to szczyt wystającego ponad powierzchnię wody jednego z najwyższych wulkanów świata, powstały ze skał i lawy wyplutych z podwodnego krateru. I to właśnie jemu zawdzięcza swój nietypowy wygląd: choć liczącą sobie mniej niż 60 km długości i niewiele ponad 20 km szerokości wysepkę można objechać wokół, wzdłuż i w poprzek w jeden dzień, przemierzając kolejne przyklejone do pionowych ścian drogi, górskie serpentyny i tunele niemal za każdym zakrętem trafia się na inny krajobraz.
Serce wyspy jest górzyste, wznoszące na 1600-1800 metrów z poziomu morza, podzielone głębokimi wąwozami, a z racji często utrzymujących się nisko chmur wędrując granią można podziwiać wystające ponad mleczną powłokę wierzchołki.
Podobnie skaliste jest wybrzeże - zbocza gór opadają pionowymi ścianami bezpośrednio do oceanu, a w zatokach z hukiem rozbijają się fale. To właśnie na Maderze, między stołecznym Funchal i niedaleką rybacką wioską Câmara de Lobos znajdują się najwyższe, sięgające 580 m, klify Europy.
Za to plaż na wyspie jest jak na lekarstwo, a jedyną ze złotym piaskiem stworzono sztucznie zwożąc go z Sahary. Miłośnicy błogiego leżenia plackiem swojego raju mogą poszukać na niedalekiej wyspie Porto Santo, która - wraz z kilkoma wysepkami przybrzeżnymi oraz pustynnymi niezamieszkałymi wysepkami Ilhas Desertas - wchodzi w skład archipelagu Madery.
To właśnie do piaszczystych brzegów Porto Santo przybili na początku XV wieku zagnani przez sztorm trzej portugalscy żeglarze, by potem "odkryć" Maderę. Bo choć wyspa pojawiała się już na mapach Fenicjan, do tej pory żeglarze i osadnicy omijali ją szerokim łukiem - pionowe, posępne ściany nie wyglądały ani trochę zapraszająco. Portugalczycy, kiedy już na nią przybili, spotkali się ze zgoła innym problemem: las na wyspie był tak bujny, że trudno się było przez niego przedrzeć! Dlatego nazwali swoje odkrycie Ilha Madeira - wyspa drewna. Wraz z kolejnymi, zachwyconymi klimatem i roślinnością ludźmi, pojawiły się nowe nazwy: "wyspa wiecznej wiosny", "wyspa kwiat", "atlantycki raj", czy nawet "ogród Pana Boga".
Madera - wyspa wiecznej wiosny
Bo rzeczywiście, wiosna trwa tu na okrągło: średnia temperatura w styczniu wynosi 18-20 st. C, w lipcu - 22-25 st., dobowe różnice są także niewielkie, a ocean - przyjemnie ocieplony Golfsztromem. W przydomowych ogródkach rosną drzewka obsypane pomarańczami, figami, awokado i jadalnymi kasztanami, a wzdłuż wybrzeży jak okiem sięgnąć ciągną się tarasy z bananowcami i mangowcami. Orchidee, kamelie, kalie, strelicje, storczyki czy anturium są pospolite tak, że rosną na dziko w rowach i na śmietniskach, a od różowych i niebieskich kul hortensji mieni się w oczach.
Dwie trzecie wyspy zajmują wpisane na listę UNESCO lasy wawrzynowe, a wędrując przez nie wśród mchów i paproci, wciąż trafia się na gigantyczne rumianki, eukaliptusy, mimozy, geranium i rzadkie gatunki fiołków. Zwierząt na Maderze jest zdecydowanie mniej, ale za to nawet z klifów można wypatrzeć przez lornetkę delfiny i wieloryby, a w głębinach poławia się czarnego pałasza, który żyje tylko tu i wokół Japonii: podobna do węgorza, serwowana w towarzystwie bananów ryba, jest jednam z miejscowych przysmaków.
Madera dawniej
O ile starożytni omijali Maderę z daleka, o tyle po jej ponownym odkryciu zaczął tu ciągnąć korowód ludzi. Wyspa, którą początkowano traktowano jedynie jako bazę wypadową do Afryki, szybko stała się wielką plantacją trzciny cukrowej, do uprawy której sprowadzono czarnych niewolników. Na wykarczowanych ziemiach osiedli uciekinierzy - głównie prześladowani z racji wyznania - z kontynentu. Wedle legendy na Maderze ukrył się młody polski król Władysław III Warneńczyk, ocalały z bitewnego pola pod Warną - gdy wieść o tym zataczała coraz szersze kręgi i z Europy ruszyli mający ją potwierdzić wysłannicy, posiadłość ożenionego z miejscową szlachcianką monarchy zmiotła w czasie burzy lawina błotna; spowodowane opadami osuwiska są wielkim problemem wyspy do dzisiaj, w czasie kataklizmu w 2010 r. lawiny błotne pogrzebały 43 osoby.
Krzysztof Kolumb, ożeniony z córką gubernatora wyspy, przebywał tu na pewno - pod koniec XV w. spędził kilka lat na Porto Santo. Trzy wielki później klimat Madery, mający sprzyjać wypoczynkowi i leczeniu chorób płuc, docenili bogaci Europejczycy. Była tu angielska królowa Adelajda, koiła melancholię cesarzowa Sissi, a Winston Churchill siadywał nad szklaneczką ponczu - drinka na bazie miejscowego rumu - na tarasie w Câmara de Lobos malując widoczki sielskiej wioski z białymi domami, czerwonymi dachami, kolorowymi kutrami i schnącymi na stelażach z trzciny rybimi płatami. Zimą 1930/31 na Maderze nabierał sił marszałek Józef Piłsudski, któremu lekarze zalecili zmianę klimatu. Gdy w Polsce zorganizowano akcję wysyłania mu życzeń imieninowych, tamtejsza poczta się zapchała - do małego urzędu na małej wyspie w marcu dotarło ich ponad milion!
Madera atrakcje
Większość zamożnych kuracjuszy odpoczywała w znoszącym się nad stołecznym Funchal Monte, gdzie było nieco chłodniej niż nad morzem. Końcówkę życia spędził tu wygnany po rozpadzie AustroWęgier Karol I Habsburg - ostatni cesarz został pochowany w kościele Nossa Senhora. Dzisiaj na prowadzących do niego schodach stoi tłum turystów z aparatami i kamerami, czekając aż stromą ulicą ruszą w dół kolejne sanie. To chyba najdziwniejszy pojazd świata: wiklinowe kosze na płozach sprawnie prowadzone przez dwóch panów w słomkowych kapeluszach, którzy nic nie robiąc sobie z krzyku pasażerów, mkną pchając je sprawnie po wąskich uliczkach. Dawniej zwożono nimi kuracjuszy, na górę wnosząc ich na hamakach rozpiętych między drągami.
Dzisiaj do Monte najłatwiej dostać się kolejką gondolową, która najpierw przejeżdża tuż nad podwórkami, by potem ruszyć ostro ku wzgórzom, na których pewien filantrop założył Jardin Tropical Monte Palace - ogród roślin tropikalnych sprowadzonych z całego świata. Tak samo niezwykłą, choć zupełnie inną roślinną kolekcję, można znaleźć w dole - w hali Mercado dos Lavradores w Funchal, obok pań w tradycyjnych strojach sprzedających strelicje, i panów nad stołami z rybami z porannego połowu, rozłożyli się rolnicy ze straganami piętrzących się owoców. Jak na takie miejsce przystało, są to najdziwniejsze owoce na świecie: nazywane "budyniowymi jabłkami" anony, bananoananasy przypominające zieloną kolbę kukurydzy i krzyżówki na bazie marakui - choćby z pomarańczą, ananasem, czy limonką.
Jednak atrakcją wyspy większą niż skrzyżowane owoce, ryby z wyławiane z głębin, poncza, ogrody i białe domki razem wzięte są lewady; nie wybrać się na spacer nimi to grzech. To system kanałów doprowadzających wodę z zasobniejszej w nią północy na nasłonecznione południe, liczący sobie - według różnych danych - od 1,5 tys. do 2 tys. kilometrów. Jego budowę rozpoczęto w XV w., tuż po kolonizacji, a przy drążeniu skał przez niedostępne góry zginęło wielu niewolników. Ponieważ lewady wymagały stałej konserwacji, wzdłuż każdej zbudowano ścieżkę dla robotników i to właśnie te ścieżki stały się dziś doskonałymi trasami turystycznymi, którymi można wędrować całymi dniami. Jedne popularne (jak np. Lewada 25 źródeł), znakomicie utrzymane, często okolone barierkami zabezpieczającymi, inne - niemal nieodwiedzane, śliskie, porośnięte mchem, zawieszone nad głębokimi przepaściami, trawersują strome zbocza, spływają rynnami z gór albo nagle wpadają w długie, omszałe tunele, by po ich drugiej stronie wyprowadzić turystę na cichą dolinkę czy malowniczy wodospad.
Wędrując po wawrzynowych lasach, między gigantycznymi paprociami, zwisającymi gałęziami i ogromnymi kolorowymi kwiatami trudno się oprzeć myśli, że za chwilę na przeciwko nie pojawi się dinozaur. Madera bardziej niż rzeczywistość przypomina dekorację do filmu.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna